Co wyróżnia kryptowaluty od tzw. cyfrowych walut banku centralnego (central bank digital currency, CBDC)?
TM: Różnice są duże, choć niekoniecznie widoczne dla konsumentów na pierwszy rzut oka. Cyfrowe waluty zarządzane przez banki czy państwa mogą – z punktu widzenia wirtualnego portfela – do złudzenia przypominać kryptowaluty. Jednak w swojej istocie nimi nie są, bo waluty emitowane i kontrolowane przez banki centralne lub inne instytucje są oparte na założeniach przeciwnych wartościom i celom, które przyświecają zwolennikom kryptowalut.
Sednem idei kryptowalut jest to, że są one “rozproszone”. Oznacza to, że informacje o każdej transakcji zapisane są w łańcuchu bloków, czyli w infrastrukturze, którą posiadają i w jakimś stopniu kontrolują wszyscy użytkownicy. To umożliwia funkcjonowanie systemu zdecentralizowanych finansów bez znanej z tradycyjnego systemu tzw. “zaufanej trzeciej strony” w postaci banku, nadzoru finansowego, itp. To jest cel zmiany (przez zwolenników nazywanej “rewolucją”), którą niesie ze sobą rozwój kryptowalut: stworzenie cyfrowego nośnika wartości, który może być posiadany i wymieniany bez jednej zcentralizowanej instytucji zarządzające. Tymczasem, cyfrowe waluty banku centralnego, podobnie do tradycyjnych walut, są, jak z resztą sama nazwa wskazuje, emitowane i kontrolowane przez bank centralny. Jest to kluczowa różnica mająca swoje zalety i wady, w zależności od punktu widzenia.
Czy waluty cyfrowe emitowane przez państwa (CBDC) wykorzystują technologię bloków i łańcuchów czy szerzej, zdecentralizowanych rejestrów obliczeniowych?
TM: Technologia blockchain lub inne rodzaje cyfrowych rejestrów leżą u podstaw obecnie projektowanych i testowanych przez państwa walut cyfrowych. Rządy i banki centralne badają ten temat, bo z ich punktu widzenia wprowadzenie nowej formy pieniądza ma wiele zalet. Na przykład, gdy transakcje odbywają się w modelu peer-to-peer (użytkownik do użytkownika), CBDC oferuje infrastrukturę płatniczą bardziej odporną na cyberincydenty niż płatności w modelu scentralizowanym. Dodatkowo, w takim systemie koszty transakcji mogą być niższe, rosną zaś możliwości wymiany informacji i uzgadniania szczegółów transakcji między kontrahentami.
Skąd wzięło się zainteresowanie cyfrowymi walutami wśród banków centralnych
TM: Rządy interesują się cyfrowymi walutami od lat. Ostatnio, w październiku 2021 r. cyfrowego Naira wprowadziła Nigeria, w której od tego czasu stale zwiększa się liczba osób korzystających za jej pośrednictwem z płatności elektronicznych. Innym przykładem kraju wyznaczającego trendy w tym zakresie są Chiny, które także w ostatnich latach z etapu badań przeszły na etap, na razie ostrożnych, eksperymentalnych i lokalnych, wdrożeń. W przypadku tego państwa ma to zapewne związek z popularnością wśród jego obywateli – czy szerzej, krajach, których nie określilibyśmy jako demokracje liberalne – kryptowalut. W odczuciu wielu mieszkańców tych państw kryptoaktywa są atrakcyjną alternatywą dla oszczędzania i inwestowania we własnej walucie. Dodatkowo, w przypadku Państwa Środka, w którym poziom kontroli życia społecznego i gospodarczego jest wysoki, wprowadzenie cyfrowego Yuana może dać rządzącym dodatkowe narzędzia prowadzenia polityki makroekonomicznej. A także ściślejszej kontroli nad portfelami, płaceniem podatków czy praktykami zakupowymi obywateli.
Co by się zmieniło, gdyby np. od kolejnego roku Polska wprowadziła cyfrową złotówkę?
TM: Pojawiłyby się wspomniane wcześniej nowe sposoby prowadzenia polityki makroekonomicznej przez rząd i bank centralny. Dziś, obie te instytucje mogą jedynie w pewnym stopniu wpływać na kluczowe zmienne makroekonomiczne takie jak podaż i popyt. Dzięki programowalnemu charakterowi CBDC, rząd i bank centralny zyskaliby nieporównanie elastyczniejsze narzędzie prowadzenia polityki makroekonomicznej. Mogłyby, np. kształtować kompozycje i rozkład popytu, tj. wspierać takie, a nie inne sposoby wydawania lub inwestowania pieniędzy przez obywateli.
Przykład z niedalekiej przeszłości: finansowa pomoc covidowa mogłaby być precyzyjnie celowana do branż, które faktycznie tego potrzebują. Środki mogłyby być tak zaprogramowane, aby można je było wykorzystać jedynie do wypłat pensji pracownikom lub spłaty zobowiązań wobec innych firm. Natomiast nie można by za nie kupić dóbr luksusowych, co podobno miało miejsce. Nie mam niestety dokładnych danych na temat sposobówów wykorzystania pomocy covidowej przez polskie firmprzez polskie firmy, ty, tym niemniej, np. markarka Lamborghini odnotowała w Polsce w 2020 roku historyczny rekord zamówień. Gdyby działał cyfrowy złoty, tego typu sytuacji dałoby się skutecznie uniknąć.
Dodatkowo, cyfrowa złotówka mogłaby posiadać określoną datę ważności. Znacząco zwiększyłoby to np. możliwości Ministerstwa Finansów w kwestii prowadzenia polityki makroekonomicznej. Ryzyko “przeterminowania” środków samo w sobie wymuszałoby na konsumentach zakupy i inwestycje, a nie np. odkładnie wydatków i oszczędzanie, co ogranicza skuteczność polityki makroekonomicznej. Co więcej, instytucje publiczne odpowiedzialne za system finansowy mogłyby dzięki pieniądzu cyfrowemu łatwiej manewrować między deflacją a inflacją w Polsce. Takie narzędzia mogłyby mieć niebagatelne znaczenie w sytuacji, w której się znaleźliśmy po napaści Rosji na Ukrainę.
CBDC ma wielu krytyków. Jakie są najlepsze argumenty za i przeciw wprowadzeniu CBDC? Co może zadecydować o przyjęciu takiego rozwiązania?
TM: CBDC z technicznego punktu widzenia mają wiele zalet co jest najważniejszym argumentem za wprowadzeniem tego środka płatniczego. Co istotne, cyfrowe waluty banku centralnego nie muszą całkowicie zastąpić istniejących form pieniądza. Cyfrowy pieniądz centralny może bowiem funkcjonować nie zamiast, ale obok innych instrumentów, być dodatkową opcją płatniczą.
Sęk w tym, że nowe możliwości tworzą także okazje do nowych form nadużyć. Racjonalna i korzystna dla społeczeństw i gospodarek polityka finansowa wymaga od osób stojących na straży systemu finansowego rozwagi i niezależności, np. od presji politycznej.
Wątpliwości mogą budzić także metody i tryb, w którym wprowadza się finansowe innowacje. Można sobie wyobrazić sytuację, w której CBDC nagle w 100% zastąpiłyby gotówkę. Łatwo sobie wyobrazić, że takie działanie nie tylko mogłoby dyskryminować osoby niezaznajomione z nowoczesnymi technologiami (np. smartfonami, aplikacjami, kontami elektronicznymi itp.), ale także wykładniczo zwiększyłoby możliwości kontroli nad obywatelem.
Podobnie wygląda sprawa prywatności i bezpieczeństwa portfeli obywateli. W świecie CBDC, to od odpowiedzialności rządzących zależeć będzie m.in. to, czy inwigilacji poddany będzie każdy, czy też tylko osoby, których operacje finansowe faktycznie budzą wątpliwości (np. ze względu na zagrożenia terrorystyczne, “pranie brudnych pieniędzy” czy oszustwa podatkowe). W czarnym scenariuszu, rządy mogłyby chcieć nadzorować – i, jeśli uznają za stosowne, blokować lub kasować – portfel każdego użytkownika. Taki “wyłącznik” środków to potencjalnie potężne narzędzie, użycie którego powinno być ściśle regulowane nie tylko z perspektywy praw obywateli, ale także całości systemu ekonomicznego. To z kolei wymaga opracowania i przetestowania nowych teorii, a także wielu lat badań i analiz makroekonomicznych.
Czego możemy spodziewać się w tym temacie w najbliższych miesiącach i latach?
TM: Eksperyment z CBDC już się zaczął. Na szczęście, przynajmniej z perspektywy krajów takich jak Polska, to nie nam przypadła rola obiektów badania. Dziś, oczy wszystkich, których interesuje przyszłość pieniądza i polityki monetarnej powinny być zwrócone na kraje takie jak Nigeria czy Chiny. To tam – w czasie rzeczywistym -można obserwować, jak CBDC zachowują się w prawdziwej gospodarce, jak wpływają na rynek i życie społeczne. Pozostaje mieć nadzieję, że zanim sami będziemy wprowadzać takie rozwiązania, wcześniej wyciągniemy wnioski z doświadczeń innych.